środa, 26 marca 2014

Rozdział 11."Poczułem ciepłą ciecz, która wypływa z jej kobiecości"

Szliśmy tak chyba pół godziny.!
-Harry? - powiedziałam zmarnowana.
-Baby?
-Nie mów tak do mnie - burknęłam - Nogi mi odpadają.
Po tych słowach nie czułam już gruntu pod nogami. Loczek wziął mnie na ręce, a ja objęłam jego kark dłońmi. Czułam sie przy nim bezpieczna. Stanął w końcu w mojej obronie. A z resztą nie miał wyboru. Jesteśmy razem. Czasami zaczynam żałować, że powiedziałam mu o tym wszystkim. Ale będę miała na to sposób. Jeszcze nie wiem jaki, ale jakiś na pewno wymyślę. Poczułam, jak moje powieki stają się co raz to cięższe. w końcu odpłynęłam do krainy Morfeusza.

*Oczami Harry'ego*

Była taka zamyślona. Już chciałem się odezwać, gdy usłyszałem ciche chrapanie. Popatrzałem się na nią. Wyglądała tak bezbronnie. Mój mały aniołek. Nie pozwolę jej nikomu skrzywdzić. Nigdy. Kocham ją. Znaczy się nie wiem, czy można to nazwać miłością. No okey, darzę ją głębokim uczuciem, ale nie wiem sam. Po rozstaniu z Charline* nie miałem żadnej dziewczyny. A to było jakieś trzy lata temu. Uh. Trzy lata jej nie widziałem. Ona była wspaniałą dziewczyną. Miała kolorowe włosy, przez co się wyróżniała. Nie lubiła się stroić. Miała swój własny styl. Zawsze nosiła spięte włosy, zazwyczaj w niesforną kitkę. Ona też była Directioner. Ona jako pierwsza się nią stała. Niestety, zbyt mocno mnie skrzywdziła. Ale nawet nie mam ochoty o tym rozmawiać. Znów popatrzałem się na Summi. Ona była inna niż Char. Znaczy się ona tak szybko nie odpuściła. Charline co noc próbowała uciec z mojego domu. Bywały momenty, ze podniosłem na nią rękę. Ale nie uderzyłem. Znaczy się uderzyłem ją, ale nie mocno. 

Wszedłem do domu. Zdjąłem buty i pomaszerowałem do sypialni. Delikatnie położyłem Baby i popatrzałem na nią. Ona nie może spac w ubraniach. Pomyślałem, a chytry uśmieszek wkradł się na moją twarz. Zdjąłem jej buty i rzuciłem gdzieś w kąt. Powoli i ostrożnie zacząłem zdejmować jej sukienkę. Musiała miec bardzo twardy sen, bo o dziwo...nie obudziła się. Został jeszcze tylko biustonosz. Tylko jak ja to zrobię?! Wziąłem ja najdelikatniej jak potrafiłem i posadziłem. Wyglądała jak lalka. Nie ruszała się. Zaśmiałem się bez głośnie i kontynuowałem. Rozpiąłem zapięcie z tyłu, a górna część jej bielizny wylądowała obok butów. Znów ją położyłem. Stanąłem z prawej strony łóżka i zdjąłem jej bieliznę. Przyłozyłem rękę do jej lewej piersi i zacząłem ją pieścić. Miała takie piękne ciało. Złożyłem delikatny pocałunek na jej sutku, a ona jęknęła. Chyba jej się to podobało. Nie wiem czego się wstydziła. Miała wspaniałą figurę, a mi ślinka leciała jak na nią patrzałem. Ucałowałem delikatnie jej usta. Odsunąłem sie i usiadłem okratkiem na łóżku. Przejechałem palcem po jej kobiecości. Znów jęknęła. Widocznie podniecało ją to. Szybko zabrałem rękę i zszedłem z łóżka. Zdjąłem z siebie białą koszulkę oraz czarne jeansy. Położyłem się delikatnie obok mojej Baby. Przeturlałem się na bok patrząc na śpiącą dziewczynę. Nie mogłem się powstrzymać i znów zjechałem dłonią dotykając jej kobiecości. Ucałowałem jej sutki, a ona cicho jęknęła. Krople potu spływały po jej czole. A ona dalej śpi. Masowałem jej przyjaciółkę coraz szybciej, i szybciej. Chyba przez piętnaście minut. Jej oddech stawał sie co raz to cięższy. Poczułem ciepłą ciecz, która wypływa z jej kobiecości. Poczułem, jak mój przyjaciel zrobił się twardszy i bardziej się wyprostował. Ku*wa.! Ja jej chyba nie rozdziewiczyłem?! Muszę się z tym przespać. Zabrałem rękę z jej ciepłego ciała i poszedłem do łazienki ją umyć. Po powrocie ułożyłem sie wygodnie i objąłem ją ręką. Po paru minutach odpłynąłem do krainy Morfeusza.



wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 10."Zamknij się i wypierdalaj!"

-Puszczaj mnie!
-Spokojnie. Zrobimy to szybko - powiedział i dał mi klapsa w tyłek.
-Ty wiesz, kim ja jestem?! - popatrzał się na mnie dziwnie.
-Dziewicą?
-Directioner! - wykrzyczałam mu w twarz. Puścił mnie, a ja wybiegłam z toalety. Przedzierałam się przez tłum ludzi, nie zwracając uwagi na to, że Harry mnie woła. Wiem, że będę miała awanturę, ale nie mogę tam wrócić. Wyszłam na zewnątrz, a zaraz za mną Hazz. 
-A Ty gdzie?! Mówiłem Ci, żebyś się mnie słuchała!
-Zamknij się idioto - powiedziałam i wpiłam się w jego usta. Chyba był zaskoczony. Gdy się od niego odkleiłam popatrzał się na mnie.
-Dlaczego płaczesz? - zapytał.
-On..on mnie dotykał... - nie byłam w stanie wydusić z siebie więcej, bo się popłakałam. Harry szybko mnie przytulił.
-Cii.. - powiedział i głaskał mnie po głowie.
-Tak się cieszę, że Cię mam - powiedziałam, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Wracamy? - zapytałam.
-Jesteś pewna? Bo jak ja go zobaczę to nie ręczę za siebie.
-Nie zobaczysz.
Weszliśmy znów do klubu. Harry poszedł ze mną do łazienki. Poprawiłam makijaż i wyszłam. Szliśmy przez korytarz. To była jedyna droga, żeby dojść do łazienki i z powrotem. Ktoś szedł w naszą stronę. To był on. Pisnęłam cicho tak, żeby tylko Harry mnie usłyszał. Schowałam się za nim.
-Widzę, że znów się spotykamy śliczna - powiedział. Harry nie wytrzymał i okładał go tam jak jakiś opęntany.
-Harry! Harry przestań!
-Idź do klubu! JUŻ! - krzyknął. Nie posłuchałam się go.
-Mówię idź! - krzyknął mi prosto w twarz. Zielone tęczówki były przepełnione złością.
-A ja mówię NIE!
-Zamknij się i wypierdalaj!
-Tak? Dobrze. - powiedziałam i se poszłam. Gdy byłam już na końcu korytarza zobaczyła, że on dalej go bije. 
-Skoro mam wypierdalać, już mnie więcej nie zobaczysz! - krzyknęłam i znów wybiegłam z klubu.

*Oczami Harry'ego*

Chciałem go zabić. Usłyszałem, jak Baby coś do mnie krzyczy. Ona chyba jest chora?! Nigdy ode mnie nie odejdzie. Puściłem tego gościa i pobiegłem za nią. Gdy wybiegłem z klubu, jej już nie było. Niestety. Pewnie zaraz wróci. Dobra zbiera się na deszcz. Idę jej szukać.

*Oczami Summer"

Nie na widzę go. To, że chce się wyżyć okey rozumiem, ale dlaczego na mnie?! Biegłam przed siebie nie patrząc gdzie. Liczyło się teraz tylko to, że jestem jak najdalej od niego.
-Summer! - usłyszałam. O nie! Znalazł mnie! Przyspieszyłam. Nawet nie wiem kiedy, nie czułam już gruntu pod nogami. Spadam. Spadam w dół. Jestem w wodzie. Ja nie potrafię pływać!

*Oczami Harry'ego*

Szukałem jej cały czas. Gady w końcu ją znalazłem, ona biegła jeszcze szybciej. Krzyczałem, ale to nic nie dawało. Nagle spadła s mostu.
-Summer!! - krzyknąłem, ale było za późno. Usłyszałem tylko, jak wpadła do wody. Szybko z ciągnąłem buty, marynarkę i wskoczyłem do wody. Pływałem i jej szukałem. Na marne. Wypłynąłem, aby złapać powietrze. Znów zanurkowałem. Dalej nic. Chwila! Coś jest. Jest. Summer! Leżała na samym dnie. Podpłynąłem do niej i wyciągnąłem ją na brzeg. 
-Summer! Baby! Słyszysz mnie?! - krzyczałem, ale to nic nie dawało.
Zrobiłem jej usta,usta. 30 uciśnięć klatki piersiowej. I tak chyba 3 razy. W końcu wypluła wodę i popatrzała się na nie.
-Dlaczego mnie uratowałeś? - zapytała.
-Bo Cię kocham - powiedziałem i wpiłem się w jej miękkie usteczka.

*Oczami Summer*

Nie spodziewałam się tego po nim. Jego usta. Takie miękkie. Przepełnione pożądaniem. 
-Mogłeś mnie zostawić - burknęłam.
-Dlaczego miałbym to zrobić?
-Bo mam wypierdalać?
Zaśmiał się. No ha ha ha ale śmieszne. O ja pierdole. Pękam ze śmiechu. Chwycił moją dłoń i prowadził w stronę domu. Swojego. Chciałam zmienić kierunek, ale on był silniejszy.
-Mógłbyś mnie puścić? - zapytałam.
-Nie.
-Chcę iść do domu!
-A gdzie niby idziemy?
-Do Ciebie.
-Do nas, kochanie. Do nas - powiedział i się uśmiechnął. 


poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 9."Nawet w łazience będziesz mnie kontrolować?!"

Trochę się wystraszyłam, ale na marne. Zza szyby wyłoniła rudowłosa dziewczyna.
-Wsiadaj - powiedziała. Tak też zrobiłam. Siedziałyśmy sobie w aucie i gadałyśmy. Miała ślicznego pieska. 
-Ten chłopak, co był w tobą wczoraj. Kto to jest?
-Harry. Mój chłopak. A Ty masz chłopaka?
-No ba!
-Pokaż zdjęcie.
Pokazała mi zdjęcie. Tak słodko ze sobą wyglądają!.
-A ty? Masz jakieś wasze zdjęcia?
-Niestety, ale nie. On raczej nie przepada za "prostymi rzeczami".
-Aha. 

*Kilka godzin później*

Ze spotkania z Bellą wróciłam wydaje mi się szybko.
-Gdzieś Ty była?! - jednak nie.
-Z Bellą. Mówiłam Ci.
-Czy Ty wiesz, która jest godzina?!
-Przepraszam - spuściłam głowę.
-Idź się przebrać - powiedział oschle, a ja jak pies to zrobiłam. Poszłam  do sypialni i wciągnęłam na siebie jakieś ubrania. Gdy zeszłam, Harry siedział na kanapie. Nie patrząc na niego wyjęłam sok z lodówki i nalałam sobie do szklanki. Chciałam pójść do pokoju, ale on mnie zawołał.
-Stój - powiedział.
-Czego chcesz - powiedziałam oschle.
-Siadaj - poklepał miejsce na kanapie. Usiadłam obok niego, a on objął mnie ramieniem.
-Nie chcę się na Ciebie złościć.
-To dlaczego to robisz?
-Bo nie dajesz mi wyboru.
-Yhmm... - powiedziałam i napiłam się soku.
-Mogłabyś się w końcu mnie posłuchać.
-Harry. Powtarzam Ci to cały czas. Nie jestem psem.
-Psem nie. Ale moja tak.
-Nie jestem rzeczą - powiedziałam i wstałam.
-A Ty gdzie?
-Pod prysznic. - wstał - SAMA - powiedziałam. Burknął coś pod nosem. Nie zwróciłam na to uwagi i powędrowałam do łazienki. Gorące strumienie zmyły ze mnie całą złość. Usłyszałam, że ktoś łapie za klamkę. Jakbym nie zamknęła drzwi znów by mi wszedł.
-Kąpię się nie słychać?!
-No wow!
-Daj se spokój. Nawet w łazience będziesz mnie kontrolować?!
-A czy ktoś powiedział, że ja chcę wejść?
Nic nie powiedziałam tylko wyszłam z pod prysznica.
-Ubierz się jakoś i zrób sobie ładny makijaż. Wychodzimy. - powiedział i poszedł. Stałam przed lustrem i robiłam ten pieprzony makijaż. Po jakiś 40-stu minutach wyszłam. Poszłam jeszcze tylko się ubrać. Zeszłam i poszłam do salonu. Harry już na mnie czekał.
-Wyglądasz...WOW! - powiedział.
-Dzięki - powiedziałam oschle.
-Słuchaj - przycisnął mnie do siebie - W klubie masz się mnie słuchać. Jak będę chciał buziaka, to mi go dasz. Będę chciał tańczyć, zatańczysz. Jasne?
-Ale...
-Żadnych ale. A teraz choć, bo nie chcę Cię tutaj zerżnąć.
Szybko wyszłam z domu. Harry zamknął dom i wsiadł do auta. Odpalił silnik, a ja odwróciłam głowę w stronę okna. Położył rękę na moim udzie, ale to z ignorowałam. Wrócił stary Harry. Usłyszałam piosenkę w radiu.
-To moja ulubiona piosenka! Daj głośniej! - powiedziałam, a on wyłączył radio - O co Ci chodzi?
-Ty się buntujesz, to ja też. - powiedział.
Jesteśmy już pod klubem. Harry objął mnie ramieniem i razem weszliśmy. Czułam spojrzenia na swojej osobie. On się tym nie przejmował, ale ja tak. Po paru minutach powiedziałam.
-Harry! 
-Co?!
-Muszę iść do toalety!
-Dobra!
Musiałam się drzeć, żeby cokolwiek usłyszał. Trafiłam do niej. Poprawiłam jeszcze tylko makijaż i już chciałam wychodzić, gdy wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Cześć piękna. - powiedział, a ja spojrzałam w górę. Był bardzo wysoki. Wyższy nić Harry. Przestraszyłam się. Złapał mnie w talii i przodem przyciągnął do siebie.

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 8."Takiego Cię lubię"

Walnął ręką w stół i se poszedł. Zajebisty początek nowego związku! Może to był błąd że z nim jestem? Dobra dajmy se trochę czasu. Poszłam pozmywać naczynia. Nagle poczułam czyjeś ręce na swojej talii.
-Co chcesz? - zapytałam oschle.
-Całusa - powiedział. Cmoknęłam go w policzek, ale mu się to nie spodobało. Jednym zwinnym ruchem odwrócił mnie do siebie i znów wpił w moje usta. Odepchnęłam go.
-Ostra. Lubię takie. - zamruczał.
-Na nagrodę trzeba sobie zasłużyć. - powiedziałam i wróciłlam do poprzedniej czynności.

*Kilka godzin później*

Siedziałam sobie w ogrodzie i czytałam książkę.
-Twój sok, kochanie - powiedział i cmoknął mnie w usta.
-Dziękuję. 
Siedzieliśmy sobie w tym ogrodzie do czasu, aż nie zadzwonił jego telefon. Gadał jakieś 30 minut jak nie mniej.
-Baby ja wychodzę. - powiedział i wyszedł. Zostałam sama w domu. Weszłam do środka i poszłam do sypialni. Przebrałam się i zeszłam na dół. Siedziałam sobie na kanapie, gdy w końcu przyszedł Harry. Sama nie wiem dlaczego, ale pobiegłam do niego i go przytuliłam. Znów upadliśmy na ziemię.
-Jednak na mnie lecisz - powiedział i śmiesznie poruszył brwiami. Zaśmiałam się i zeszłam z niego.
-Chcesz coś do picia?
-Nie. Chcę Cię zabrać dziś na spacer. - powiedział.
-A gdzie dokładnie?
-Sam jeszcze nie wiem, ale gdzieś na pewno.
-No to może pójdziemy na kebaba?
-Na co?
-Nie mów, że nie wiesz co to jest kebab. - zaśmiałam się.
-Ja nie jadam takich prostych rzeczy. Ja wolałbym Cię zabrać gdzieś na romantyczną randkę. Kolacja przy świecach czy coś w tym stylu.
-A jeśli się nie zgodzę? - wystawiłam mu język w geście protestu.
-Musisz sie zgodzić, bo inaczej Cię zamknę w piwnicy.
-Ha ha ha - powiedzialam sarkastycznie.

*Kilka godzin później*

Jesteśmy już w centrum Londynu. Dziwnie tak, bo zazwyczaj jest tutaj pełno ludzi. Ale tak jest też miło. Trzymamy się za ręce. Jak prawdziwa para. 
-Harry. Harry choć! - popatrzał sie na mnie dziwnie. - No co? Głodna jestem. Idziemy na kebaba. - powiedziałam. Kupił nam po największym jaki był. 
-To jest większe od Ciebie - zaśmiał się. Zrobiłam to samo. Spacerowaliśmy sobie i się śmialiśmy. Nagle przeszły mnie dreszcze.
-Zimno Ci? - zapytał.
-Tak trochę. Ale do domu nie idę. - powiedziałam, a on dał mi swoją kurtkę. Jest taki czuły. Zaśmiałam się.
-Z czego się tak śmiejesz? - zaśmiał się.
-Takiego Cię lubię.
-Nie rozumiem.
-Nie każesz mi nic robić. Nie kontrolujesz. Nie jesteś jakiś zaborczy. W takim Harrym się zakochałam. - powiedziałam, a on wpił się w moje usta. Postanowiliśmy wrócić już do domu. Położyłam się do łózka, a zaraz za mną Hazz. Po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.

*Następnego dnia*

Obudziły mnie czułe całusy w policzek. Odwróciłam się i ujrzałam mojego mężczyznę. Bawiłam się jego słodkimi loczkami. Po paru minutach wstałam i poszłam do toalety. Wyszłam już ubrana i zeszłam na dół. Usiadłam przy stole czekając, aż Harry zrobi śniadanie. Zjedliśmy, a ja powiedziałam.
-Harry ja dzisiaj wychodzę.
-Niby gdzie?
-Poszukać pracy. Nie będziesz mnie przecież przez całe życie utrzymywał.
-Będę.
-Nie będziesz - powiedziałam i zmarszczyłam nos.
-Kochanie będę.
-Ale ja już znalazłam fajną ofertę. Jako modelka.
-I co? Będziesz świeciła tym pięknym ciałem przed innymi? Nie ma mowy.
-A jeśli będziesz ze mną tam chodzi?
-To już zmienia postać rzeczy - powiedział i cmoknął mnie w usta.
-Czyli idziemy. Ubieraj się!
-Już, już.
Po kilkunastu minutach byliśmy już pod studiem. Harry wysiadł, a ja zaraz za nim. To było ogromne. Weszliśmy do jakieś sali. Było dużo reflektorów i w ogóle.
-Summer tak? - zapytał jakiś facet. Pokiwałam tylko głową. - Idź się przebrać. W garderobie masz ubrania. - powiedział, a ja wykonałam rozkaz. Po chwili wyszłam już przebrana. Pozowałam ciągle w innych ubraniach. Po skończonej sesji podeszła do mnie rudo włosa dziewczyna. Też kilka razy pozowała.
-Hej. Ty jesteś Summer, tak? - pokiwałam głową - Jestem Bella - powiedziała i wyciągnęła rękę w moim kierunku.

*Kilka dni później*

-Harry! Ja wychodzę!
-Gdzie?
-Spotykam sie dziś z Bellą. Pójdziemy do kina, albo na lody.
-Bądź ostrożna - powiedział i pocałował mnie w usta.
Już chciałam wychodzić, gdy znów mnie zawołał.
-Jak ktoś będzie Cię zaczepiał, powiedz mu, że jesteś dziewczyną chłopaka z One Direction, albo że jesteś Directioners. - pokiwałam głową i wyszłam. Szłam sobie uliczkami Londynu, gdy podjechał jakiś obcy mi samochód.

sobota, 1 marca 2014

Rozdział 7"Propozycja seksualna?"

Nagle wszystko ucichło. Usłyszałam, że osunął się po drzwiach po drugiej stronie.
-Przepraszam. - powiedział. - Otworzysz drzwi? Proszę.
Po chwili namysłu tak zrobiłam. Przysunął się do mnie i wpił namiętnie w moje usta. Odsunęłam się od niego.
-Nie podobało Ci się? - zapytał.
-Nie jesteśmy ze sobą, więc całować mnie NIE będziesz. - powiedziałam oschle.
-Kochanie - chciał mnie przytulić, ale poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i nerwowo przeczesując włosy ręką, usłyszałam jak Hary za mną idzie. Usiadł obok mnie i zapytał.
-O co Ci kobieto chodzi?
-Mi? Harry ja się Ciebie boję.
-Dlaczego?
-Dlaczego?! Czy ty siebie słyszysz?! Uderzyłeś mnie! Traktujesz jak psa. Jestem twoją służącą. Na prawdę, dalej mam wymieniać?!
-Baby! - uniósł się - nie krzycz.
-I znów zaczynasz! Będę się unosić, bo to co ty wyprawiasz. To jest chore.

*Kilka dni później*

Z Harrym jesteśmy już pogodzeni. Nie wiem jak, ale tak na mnie działa. Mamy dziś pójść na spacer.
-Harry idziesz?
-Już, już. Wyglądasz cudownie.
-Dawaj pospiesz się.
-No już idę.Po chwili byliśmy już w parku. Jak tu ślicznie. Pachnie watą cukrową. Zapytałam Harry'ego czy mi kupi. Bez myślenia poszedł i kupił mi największą jaka była. Spacerowaliśmy i się śmialiśmy. Takiego go lubię. Żadnej kontroli ani nic. Usiedliśmy pod ogromnym drzewem. Znaczy się Harry. Ja siedziałam na nim. Fajny jest. Słodko i męski. Podoba mi się już od dłuższego czasu, ale boję się mu to powiedzieć. Przecież on mnie wyśmieje.
-Baby? - wyrwał mnie z zamyśleń.
-Hmm...
-Nad czym tak myślisz? - spojrzałam w te jego zielone tęczówki. Styles nawet nie masz pojęcia, jak na mnie działasz.
-Nad wszystkim i nad niczym. Co byś zrobił, gdyby pewna dziewczyna, która kocha się w tobie od dłuższego czasu powiedziała, że Cię kocha? - boże! Idiotko po co to powiedziałaś?!
-Pewnie zrobiłbym tak - momentalnie wpił się w moje usta. Nie mogłam zaprotestować. Chyba się domyślił, że chodzi tutaj o nas. Gdy przestał popatrzał się na mnie. Poczułam, że moje policzki robią się czerwone. Zaśmiałam się i przytuliłam do niego.
-Czy to znaczy, że jesteśmy razem? - zapytał.
-Sama nie wiem. Zmienisz się?
-Dla Ciebie wszystko - znów się pocałowaliśmy. Wstałam z niego i poszliśmy do domu.

*Kilka godzin później*

Jest godzina 20:36. Harry odprowadził mnie do mojego domu.
-Może zostaniesz na noc? - zapytałam.
-Czy Ty mi coś proponujesz?
-Tak.
-Propozycja seksualna?
-Nie. To jest propozycja zostań na noc i daj mi poczucie bezpieczeństwa.
-No dobrze - powiedział w wszedł do środka. 
Położył się na łóżku, a ja obok niego. Po chwili znalazłam się na nim. 

*Next Day*

Usnęłam na nim? Chciałabym pójść do toalety, ale jak wstanę to go obudzę. Leżałam tak na nim jakieś 10 minut. Pocałowałam czubek jego nosa. Ujrzałam te piękne, zielone tęczówki.
-Jak się spało? - zapytałam.
-Dobrze a tobie?
-Wygodny jesteś. Co chcesz na śniadanie?
-Wow! Panno Summer jestem oczarowany. Jakbym jeszcze dostał buziaka byłbym w niebie.
-Pomyślmy. NIE!
-Oj no weź! Robiłem za twoje łóżko całą noc.
-Sam chciałeś. Nie narzekaj. Poleż jak chcesz, a ja idę się brać.
Wstałam, a Harry klepnął mnie w tyłek.
-Harry!
-Muszę Cię trochę podenerwować - zaśmiał się.
Poszłam pod prysznic. Strumienie wody zmyły ze mnie jego zapach. Po chwili poczułam czyjeś ręce na swojej talii.

 http://a.tumblr.com/tumblr_mpbjqnUxqb1rwff3so1.mp3

Po umyciu ubrana w to  poszłam zrobić śniadanie. Zrobiłam omlety i postawiłam przed Harrym, który już siedział przy stole. Gdy zjadł poszłam pozmywać naczynia. Poczułam ręce na biodrach.
-Baby daj mi buzi. - zamknął oczy i ułożył usta w dziubek.
-Nie.
-Nie możesz mi dać jednego piepszonego buziaka?!
Bez opamiętania wpiłam się w jego miękkie usta. Nawet nie zauważyłam, a jego język znalazł się w mojej buzi. Po chwili sie od niego odsunęłam i wróciłam do poprzedniej czynności.
-I co Baby. Aż tak źle?
-Może być.
-Nawet jakbyś dostała przy mnie orgazmu to byś powiedziała, że Ci się nie podobało.
-Nie dostanę przy tobie orgazmu.
-Jeszcze zobaczymy - powiedział zdenerwowany. 

Rozdział 6."Pierdolona dziwka"

Eleanor napisała do Louisa. Nagle hałas ucichł. 
-Eleanor otwórz - powiedział Louis. Dziewczyna szybko wstała i wykonała rozkaz. Stała wtulona w Louisa. To było takie słodkie. Mam nadzieję, że Harry się poprawi.
-Nie bój się Summi. - powiedział.
-Louis jak ja mam się nie bać?! On jest nieobliczalny. Uderzył mnie!
-Wiem, wiem. Ale daj mu szansę. Gdybyś mu wtedy nie uciekła, to już dawno byłabyś zgwałcona i pobita.
-Że co?!
-Tak Summer. My tacy jesteśmy. Ale spokojnie. Porozmawiam z nim ale to jutro, a wy spać.
-Ale... - zaczęłam El.
-Spać powiedziałem. - powiedział stanowczym tonem i wyszedł.
Zasnęłyśmy wtulone same w siebie.

*Next Day*

Obudziła mnie Eleanor. Szturchała mnie palcem po buzi.
-Która godzina? - zapytałam zaspana.
-10:32, a co?
-Tak pytam. Harry jeszcze śpi?
-Nie. Pojechał gdzieś z Louisem.
-Aha to dobrze. Ładnie wyglądasz.
-Dziękuję.
Ubrana chciałam otworzyć drzwi, ale się nie dało.
-Co jest?
-Właśnie no bo ja zgubiłam klucze.
Wywróciłam oczami i podeszłam do okna. Wyszłyśmy przez nie.
-A wy gdzie?! - wrzasnęli Harry z Louisem i do nas podbiegli.
-Nie uciekniecie nam! - powiedział Harry.
-Nie chcemy uciekać uspokój się. - powiedziałam oschle. Louis przytulił Eleanor i razem poszli do domu.
-Ku*wa. Mówiłem Ci już, żebyś się tak do mnie nie odzywała.
-Bo co mi zrobisz? Znów mi przywalisz?!
-Zamknij pysk!
-To Ty się zamknij! Miałam taki fajny dzień, ale Ty jak zwykle go zepsułeś!
-Nie tym tonem! Do domu! - wskazał palcem na drzwi wejściowe.
-Wiesz co? To Ty sobie tam idź, a ja idę się przejść.
-Idę z tobą.
-Sama.
-Jakbyś nie zauważyła, to twoje zdanie ma tutaj najmniejsze znaczenie.
Wywróciłam oczami i poszłam w stronę parku. Poczułam, że Harry mnie obejmuje w pasie. Denerwowało mnie te jego zachowanie. 
-Możesz zabrać tą łapę?
-Muszę wszystkim pokazać, że jesteś moja.
Odsunęłam się od niego. 
-Nie jestem twoją własnością! Nie jestem psem!
Powiedziałam. Chyba czuł się zakłopotany, bo byliśmy w miejscu publicznym. Już nie miał nade mną kontroli. Spojrzał na mnie tym zimnym wzrokiem. Bałam się go. 
-Chodź - powiedział stanowczo. Pokiwałam głową i poszłam za nim jak pies. Jesteśmy już w domu. Szybko pobiegłam do łazienki. Chciałam.
-A Ty gdzie?
-Do łazienki. Tego też nie mogę?
-Zamknij się.
-I znów zaczynasz.
-To Ty mnie prowokujesz!
-Ja?! Ale to nie JA biję CIEBIE!
-Nie tym tonem już Ci to powiedziałem!
-Przemądrzały kutas!
-Pierdolona dziwka!
-Ulżyło Ci?!
-A tobie?!
-Wiesz co? Spierdalaj. 
Powiedziałam i pobiegłam do łazienki. Zakluczyłam drzwi i osunęłam się po nich na ziemię. Siedziałam i płakałam. Chciałam zadzwonić do El, ale nie odbierała. Tak strasznie się go boję. Usłyszałam kroki. Walił w drzwi.
-Baby otwieraj!
-Nie!
-Otwieraj mówię!
-A będzie bolało?